Aktualny dzień w Marancie: 21.03.2
Zamtuz "Sok z Malin": Różnice pomiędzy wersjami

Z Forumowy system RPG Marant

(O lokacji)
Linia 8: Linia 8:
  
 
Drzwi do środka zamtuzu strzeże dwójka prywatnych ochroniarzy. Zaraz po wejściu w odwiedzających to miejsce uderza fala ciepła i przyjemny zapach. W cieplejsze pory roku jest to z reguły woń polnych kwiatów, zaś w chłodniejsze intensywny aromat leśnych ziół. Gorąco podczas Hemis zapewniają ocieplane ściany i dwa kominki zamiast standardowego jednego, ale w razie potrzeby temperaturę można zmniejszyć otwierając któreś z licznych okien. Na co dzień wszystkie one zasłonięte są grubym płótnem o typowej dla takich lokali ciemno-różowej barwie. Cały parter podzielony jest półprzezroczystymi zasłonami na kilka mniejszych stref. W każdej takiej strefie znajduje się od trzech do czterech foteli i mały podest, na którym zawsze zobaczyć można jakąś zdolną i, rzecz jasna, skąpo odzianą tancerkę. Każdy kto już znalazł się w „Soku z Malin” może nacieszyć oczy tym widokiem, dlatego skromna pierwsza opłata pobierana jest już przy wejściu przez jednego ze strażników. Dodatkowo wszędzie wokoło kręcą się kelnerki mogące zaoferować między innymi coś do jedzenia albo picia. Właściwy zamtuz ulokowany jest na pierwszym piętrze. Tam trafić można po zamówieniu dziewczyny u kelnerki. Wówczas zaprowadzi ona gościa do jednego z przytulnych pokoików na górze i zapozna z jego damą. Pokoi jest kilkanaście i wszystkie bez wyjątku umeblowane są identycznie. Środek zajmuje duże łoże, wygodniejsze niż łóżko nie jednego szlachcica, przy ścianach zaś ustawione są wieszaki na ubrania. Dodatkowe wyposażenie, jak się okazuje, jest całkiem zbędne. Na drugim piętrze mamy pokoje, w których dziewczęta odpoczywają pomiędzy kolejnymi klientami, kąpią się, przebierają i malują. Inną atrakcją jest możliwość zabrania dziewczyny do łaźni ulokowanej w piwnicy. „Sok z Malin” cieszy się nienaganną reputacją jako miejsce bezpieczne, w którym zawsze świadczone są usługi na najwyższym poziomie. Niestety to sprawia, że nie każdy może sobie pozwolić na odwiedziny w tym miejscu, jednak mimo tego właścicielka lokalu nigdy nie skarży się na zbyt niskie dochody. Mówiąc krótko, ten burdel naprawdę wart jest swojej ceny.
 
Drzwi do środka zamtuzu strzeże dwójka prywatnych ochroniarzy. Zaraz po wejściu w odwiedzających to miejsce uderza fala ciepła i przyjemny zapach. W cieplejsze pory roku jest to z reguły woń polnych kwiatów, zaś w chłodniejsze intensywny aromat leśnych ziół. Gorąco podczas Hemis zapewniają ocieplane ściany i dwa kominki zamiast standardowego jednego, ale w razie potrzeby temperaturę można zmniejszyć otwierając któreś z licznych okien. Na co dzień wszystkie one zasłonięte są grubym płótnem o typowej dla takich lokali ciemno-różowej barwie. Cały parter podzielony jest półprzezroczystymi zasłonami na kilka mniejszych stref. W każdej takiej strefie znajduje się od trzech do czterech foteli i mały podest, na którym zawsze zobaczyć można jakąś zdolną i, rzecz jasna, skąpo odzianą tancerkę. Każdy kto już znalazł się w „Soku z Malin” może nacieszyć oczy tym widokiem, dlatego skromna pierwsza opłata pobierana jest już przy wejściu przez jednego ze strażników. Dodatkowo wszędzie wokoło kręcą się kelnerki mogące zaoferować między innymi coś do jedzenia albo picia. Właściwy zamtuz ulokowany jest na pierwszym piętrze. Tam trafić można po zamówieniu dziewczyny u kelnerki. Wówczas zaprowadzi ona gościa do jednego z przytulnych pokoików na górze i zapozna z jego damą. Pokoi jest kilkanaście i wszystkie bez wyjątku umeblowane są identycznie. Środek zajmuje duże łoże, wygodniejsze niż łóżko nie jednego szlachcica, przy ścianach zaś ustawione są wieszaki na ubrania. Dodatkowe wyposażenie, jak się okazuje, jest całkiem zbędne. Na drugim piętrze mamy pokoje, w których dziewczęta odpoczywają pomiędzy kolejnymi klientami, kąpią się, przebierają i malują. Inną atrakcją jest możliwość zabrania dziewczyny do łaźni ulokowanej w piwnicy. „Sok z Malin” cieszy się nienaganną reputacją jako miejsce bezpieczne, w którym zawsze świadczone są usługi na najwyższym poziomie. Niestety to sprawia, że nie każdy może sobie pozwolić na odwiedziny w tym miejscu, jednak mimo tego właścicielka lokalu nigdy nie skarży się na zbyt niskie dochody. Mówiąc krótko, ten burdel naprawdę wart jest swojej ceny.
 +
 +
<br><center>[[Plik:zamtuzopis.jpg|600px|...]]</center><br>
  
 
==Łaźnia==
 
==Łaźnia==

Wersja z 16:20, 14 lut 2017

W BUDOWIE

Zamtuz.jpg

O lokacji

Przy jednej z bocznych ścieżek odbiegających od drogi łączącej miasta Ombros i Sinliar leży jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy zamtuz w regionie. Z zewnątrz wygląda jak zwyczajna, chociaż wyjątkowo zadbana i całkiem spora gospoda. W środku jednak znaleźć można rzeczy dużo ciekawsze niż piwo i pieczone prosie, a nad wejściem wisi szyld na którym wymalowane są czerwone jak krew usta. Właścicielka tego miejsca, Irina, ma ogromne doświadczenie jeśli chodzi o prowadzenie tego typu przybytków. Chociaż sama jest wredna jak stara ropucha i wygląda też podobnie, to nie ma na świecie osoby która lepiej od niej wiedziałaby czego pragną mężczyźni. Tym samym Irina wybiera do pracy tylko najlepsze dziewczęta, na które narzekać nie może żaden klient. Budynek jest w dobrym stanie, ma bielone ściany i dwa piętra nie licząc parteru. Przylepiona do niego jest swego rodzaju dobudówka, pełniąca między innymi funkcje stróżówki. Jest ona chroniona przez kilku mężczyzn i to tam goście muszą zostawić całą swoją broń zanim wejdą do „Soku z Malin”. Takie rozwiązanie pozwala Irinie uniknąć wielu niepożądanych sytuacji.

Drzwi do środka zamtuzu strzeże dwójka prywatnych ochroniarzy. Zaraz po wejściu w odwiedzających to miejsce uderza fala ciepła i przyjemny zapach. W cieplejsze pory roku jest to z reguły woń polnych kwiatów, zaś w chłodniejsze intensywny aromat leśnych ziół. Gorąco podczas Hemis zapewniają ocieplane ściany i dwa kominki zamiast standardowego jednego, ale w razie potrzeby temperaturę można zmniejszyć otwierając któreś z licznych okien. Na co dzień wszystkie one zasłonięte są grubym płótnem o typowej dla takich lokali ciemno-różowej barwie. Cały parter podzielony jest półprzezroczystymi zasłonami na kilka mniejszych stref. W każdej takiej strefie znajduje się od trzech do czterech foteli i mały podest, na którym zawsze zobaczyć można jakąś zdolną i, rzecz jasna, skąpo odzianą tancerkę. Każdy kto już znalazł się w „Soku z Malin” może nacieszyć oczy tym widokiem, dlatego skromna pierwsza opłata pobierana jest już przy wejściu przez jednego ze strażników. Dodatkowo wszędzie wokoło kręcą się kelnerki mogące zaoferować między innymi coś do jedzenia albo picia. Właściwy zamtuz ulokowany jest na pierwszym piętrze. Tam trafić można po zamówieniu dziewczyny u kelnerki. Wówczas zaprowadzi ona gościa do jednego z przytulnych pokoików na górze i zapozna z jego damą. Pokoi jest kilkanaście i wszystkie bez wyjątku umeblowane są identycznie. Środek zajmuje duże łoże, wygodniejsze niż łóżko nie jednego szlachcica, przy ścianach zaś ustawione są wieszaki na ubrania. Dodatkowe wyposażenie, jak się okazuje, jest całkiem zbędne. Na drugim piętrze mamy pokoje, w których dziewczęta odpoczywają pomiędzy kolejnymi klientami, kąpią się, przebierają i malują. Inną atrakcją jest możliwość zabrania dziewczyny do łaźni ulokowanej w piwnicy. „Sok z Malin” cieszy się nienaganną reputacją jako miejsce bezpieczne, w którym zawsze świadczone są usługi na najwyższym poziomie. Niestety to sprawia, że nie każdy może sobie pozwolić na odwiedziny w tym miejscu, jednak mimo tego właścicielka lokalu nigdy nie skarży się na zbyt niskie dochody. Mówiąc krótko, ten burdel naprawdę wart jest swojej ceny.


...

Łaźnia

Dobudówka

Postacie Niezależne