Aktualny dzień w Marancie: 07.01.2
Gossypie

Z Forumowy system RPG Marant

Gossypie.jpg

O lokacji

Gossypie to średniej wielkości osada założona od niedawna, lecz dzięki dużemu przypływowi ludności, szybko osiągnęła rozmiary prawowitej wioski. Miejscowość ta osadzona jest na wschód od kopalni soli za górami, ulokowana nieco w głębi lądu w pobliżu jeziora, które ochrzczono mianem "Vob". Osadnicy długo szukali swojego miejsca na Chatal, lecz zawsze gdy próbowali się osadzać spotykały ich nieszczęścia. Gdy zajęli tereny w pobliżu wybrzeża bardzo szybko byli nękani przez piratów, a z powodu małej organizacji i niewielkiej liczebności w stosunku do piratów, musieli uciekać w głąb wyspy. Kolejny raz swojego szczęścia próbowali w pobliżu gór, niedaleko ruin kopalni soli. Niestety, los nie pozwolił kolonistom na chwilę wytchnienia. Szybko zostali zniechęceni przez żyjące w górach bestie i górskich bandytów, którzy mocno dali się we znaki osadnikom. Dalej historia prowadzi do koczowniczej wędrówki jakiej podjęli się wędrowcy przez dziką przełęcz, pełną niebezpieczeństw w postaci zdradzieckich przejść i niebezpiecznych istot w rodzaju harpii oraz dzikiej, wyspiarskiej odmiany kreshari. Osadnicy ponieśli liczne straty podczas tej podróży, ale wreszcie udało im się przedostać przez "Czarcią Przełęcz" - jak ją później nazwali - i kierowali się dalej przed siebie w poszukiwaniu dogodnego miejsca na ziemi. Niedługo potem dopisało im szczęście i odnaleźli dość bezpieczny teren, gdzie szybko uporali się z nielicznymi przeciwnikami i założyli osadę w sąsiedztwie z jeziorem Vob. Wieść o udanej ekspedycji i założenia bezpiecznej osady szybko się rozniosła po Valfden i ochotnicy szybko wyruszyli na Chatal gdzie wraz z resztą doprowadzili do rozwoju miejscowości, która dzisiaj liczy około 5,000 mieszkańców. Chłopi szybko dostrzegli wartość tutejszej ziemi i zajęli się plantacjami bawełny, tytoniu, bananów oraz sadami egzotycznych owoców. Gossypie egzystuje w głębi lądu przez długi okres czasu będąc odcięte od świata zewnętrznego. Dopiero po paru tygodniach osadnicy rozpoczęli dalszą ekspansję budując małą przystań skąd transportują nadwyżki swoich plonów i zsyłają do Hessein.

Plantacje

Plantacja.jpg

Pierwsze co można zauważyć po dotarciu w okolice Gossypia to wielkie pola plantacji z czego większość jest ozdobiona, niby białą rosą, co tak naprawdę stanowią rośliny bawełny, przy których zawsze ktoś pracuje i je dogląda. Co ciekawe - sporą część plantatorów stanowią maureni, którzy przez gorące piaski Isgharu i nieludzkiemu słońcu pustyni zahartowali się w ekstremalnie gorących klimatach, dzięki czemu praca w 30 stopniowym upale w polu nie stanowi dla nich problemu, a z racji klimatu Chatal, takie temperatury są bardzo częste, przez które praca zwykłych ludzi lub elfów w takim słońcu jest bardzo trudna, a nawet istnieje ryzyko przegrzania, kończące się nawet śmiercią. Ludność bardzo dba o swoje plantacje wkładając w to całe swoje serce, a dzięki dobrej glebie i klimacie, bawełna, którą zbierają plantatorzy jest bardzo dobrej jakości, powodując duży popyt krawców na taki dobry materiał. Głównym zarządcą całych plantacji jest niejaki Ahmir Que'shel, mauren pochodzący z Valfden, który dba o jakość bawełny doglądając nawet osobiście zbiorów.

Folwark Calvinów

Calvin.jpg

Nieopodal osady można znaleźć niewielki folwark pewnej rodziny, która tak jak praktycznie wszyscy osadnicy - pochodzili z Valfden. Jest to jeden z wielu biednych rodzin szlacheckich bez ziemi. I właśnie przez brak jakiegokolwiek majątku rodzina zadecydowała się opuścić macierzystą wyspę i wyruszyć na Chatal gdzie wraz z ekspedycją odkryli przyjazny do życia teren i osiedlili się nieopodal głównych zabudowań z nadzieją na lepsze jutro. W ciągu kilku tygodni rozwinęli swój folwark zatrudniając więcej parobków do pomocy przy gospodarstwie, wiedli spokojne życie będąc żywym przykładem ludzkiej przyzwoitości. Calvini jednak niechętnie dzielą się swoją przeszłością, praktycznie omijając ten temat, powtarzają, że tutaj rozpoczęli nowe życie, a stare powinno odejść w zapomnienie. Nie wiadomo dokładnie z czego tak naprawdę utrzymuje się ta szlachecka rodzina. Ze zwierząt, które posiadają wystarczyłoby im jedynie na skromne życie, ale jednak przedstawiciele rodu ostatnio mocno się wzbogacili. Czyżby odnaleźli jakiś ukryty skarb? Dogadali się w jakiś sposób z piratami? Może okradli jakiś grobowiec, a teraz ciąży na nich jakaś klątwa? To by wyjaśniało ostatnie dziwne zachowanie Ludvika - głowę rodu. Ostatnio też ludzie mówili, że rzadko już wychodzą do innych, jeno siedzą w swojej posiadłości.