Z Forumowy system RPG Marant
Spis treści
Legendy o stworzeniu pierwszej Gildii Samotnych Łowców
Mówi się, że pierwszym założycielem organizacji łowców nagród był niejaki Bortekurus. Acz jednak z wielu źródeł wiadomo, że ten zawód był już znany od stuleci - Samotnych Łowców widywano na Marancie, Kontynencie, Wyspach Południowych oraz na Ertiros. To właśnie o tej wyspie, oddalonej od Myrtany dziesiątki mil morskich, świadczą legendy o pierwszej siedzibie łowców nagród. Tam też podobno przebywał przez dłuższy czas Bortekurus. Z pewnych źródeł informacji słyszy się, że tam miała miejsce pierwsza Gildia Samotnych Łowców, jednakże jej losy nie są nikomu znane. Ze słów Bortekurusa możemy sądzić, że to właśnie przez wygląd i fortyfikacje tej budowli zdecydował się utworzyć organizację łowców nagród w dawnej elfickiej twierdzy, w Aldarrze. Co ciekawsze, fortecę na Ertiros odwiedził także Trivelar, który znalazł w jej archiwach wiele ważnych informacji. Niestety, ale większość z nich została zniszczona podczas ataku wojsk króla na Twierdzę w Aldarrze, a wiadomości w nich zawarte były znane tylko przywódcy, który niedługo potem zginął.
Legenda o powstaniu herbu Samotnych Łowców
Dawno temu, w czasach gdy Trivelar był jeszcze młody, a jego ojciec Bortekurus władał Gildią Samotnych Łowców żył jeden z najdumniejszych, najimpulsywniejszych i najbezwzględniejszych Łowców Nagród stąpających po ziemiach Marantu; Satornus. Znany był ze swojego okrucieństwa, skuteczności i swoistego rytuału. Jeśli wykonywał zlecenie razem z innymi łowcami, zawsze dzielił łup na truchle potwora które przykrywał purpurowym materiałem. Trivelar miał "przyjemność" brać udział właśnie w jednym z takich wydarzeń. Wraz z Satornusem wykonywał zlecenie ochrony kupca z Bocrigrean, gdy zakończyli je Satornus udał się do lasu i przytaskał ze sobą zwłoki goblina. Następne postawił je przed Trivelarem i przykrył je już dziurawym materiałem. Młody Łowca słyszał o tradycji Satornusa, jednakże nie sądził, że jest ona prawdziwa. Ten kazał położyć mu na przygotowanym truchle sakwę z nagrodą, a następnie zaczął przeliczać monety. Gdy okazało się, że niedawny klient oszukał ich i nie wypłacił całej należności Saturnos wpadł w szał i rzucił mieczem w sakwę. Trivelar zapamiętał to wydarzenie bardzo dobrze, zawsze kojarzyło mu się z Samotnymi Łowcami, a gdy podczas podpisywania dokumentu mówiącego o utworzeniu nowej Gildii Samotnych Łowców musiał zarejestrować również herb gildii postanowił zamówić takowy
Historia Trivelara:
Trivelar - syn Bortekurusa (przywódcy pierwszej Gildii Łowców Nagród) oraz Hany (prostej dziewczyny pochodzącej z miasteczka w Aldarrze niedaleko twierdzy – Wardem). Trivelar urodził się w domu swojej matki, która zmarła przy porodzie, wydając na świat syna. Bortekurus zrobił swojej ukochanej pogrzeb, a syna zabrał wychowując go na swojego następcę. Trivelar rósł na silnego i zdolnego łowcę - na tyle dobrego, aby objąć w przyszłości przywództwo nad Gildią Samotnych Łowców. Po śmierci ojca nad przyszłym liderem łowców zawisła groźba – za jego głowę wystawiono nagrodę. Trivelar w końcu przybył do panującego wtedy Króla, prosząc o pozwolenie na utworzenie Gildii Samotnych Łowców, ale władca odprawił go z kwitkiem i na dodatek zabronił mu pokazywać się w zamku. Przez parę lat Trivelar uciekał przed gniewem panującego człowieka, aż w końcu na tronie zasiadł nowy Król, Rhobar III. Syn Bortekurusa od razu udał się do niego ze swoją prośbą o utworzenie Gildii Samotnych Łowców. Tym razem plan Trivelara się powiódł i dostał pozwolenie od władcy. Jakiś czas później do Twierdzy w Aldarrze – siedzibie Samotnych Łowców - zaczęli pojawiać się chętni do dołączenia do Gildii. Nie wszystko szło jednak po myśli przywódców Samotnych Łowców. Rhobar III chciał kontrolować Łowców, a sprzeczki wewnątrz organizacji stawały się coraz bardziej napięte, co w końcu doprowadziło do rozłamu na dwa odłamy - Gildię Prawowitych Łowców oraz Gildię Łowców Głów. Trivelar był załamany rozłamem, w takim stopniu, że stracił przywództwo, a jego miejsce zajął Elvares. Jednak po jakimś czasie Elvares zniknął, a syn Bortekurusa ponownie stał się przywódcą. Król jednak widząc, że Trivelar stracił kontrolę nad podwładnymi, rozkazał zabić łowców, a ich siedzibę zniszczyć. Trivelar został złapany i stracony publicznie jako przestroga dla innych…
Oblężenie Twierdzy w Aldarrze
Doba przed atakiem
Wieści nie są dobre. Przybyły łowca nagród powiedział, że ludzie widzieli wojska Króla około dwudziestu mil stąd. Trivelar za cholerę nie chce nam powiedzieć, co takiego się szykuje. Chodzą pogłoski, że rozłam całej Gildii na dwie oddzielne frakcje doprowadził do tego, że Król chce się nas pozbyć raz na zawsze. Oczywiście ja w to na początku nie uwierzyłem, jak większość Samotnych Łowców zresztą, ale wiadomość o tym, że żołnierze zbliżają się do elfickiej twierdzy... Kilku łowców uciekło – w zasadzie tylko Ci nowi, którzy wolą nie ryzykować swoim marnym życiem. Weterani za to, których jest już dosyć mało, trwali na posterunkach, by w razie czego bronić siedziby, w której tyle czasu urzędowali. Przez chwilę także myślałem, czy aby się nie ulotnić, ale doszedłem do wniosku, że jeśli Król chce się nas pozbyć, to ucieczka za dużo mi nie da. Tutaj przynajmniej mamy szansę się obronić. Mam nadzieję, że te plotki okażą się fałszywe.
15 godzin przed atakiem
W Twierdzy robi się coraz większe zamieszanie. Dowiedziałem się, że posłaniec, który przybył do Trivelara, miał dla niego wiadomość od Króla. Nie wiem, co o tym myśleć. A już kompletnie zgłupiałem, gdy zobaczyłem, jak Boba Fett wchodzi do jego komnaty. Trivelar nie wzywałby go, jeśli nie miałby ważnego powodu. Tak samo Fett nie raczyłby swoją osobą byle kogo i w byle sprawie. Szykuje się coś poważnego. Znowu przeszło mi przez myśl, by się ulotnić, póki jest jeszcze czas.
14 godzin przed atakiem
Fett wyszedł z komnaty Trivelara. Mógłbym określić po jego twarzy jakie dostał rozkazy, ale jak zawsze jego głowę skrywał nieodłączny mu hełm. Przeszedł obok mnie i Gardulli bez słowa – nawet na nas nie spojrzał. Skierował się od razu do wyjścia. Czyżby uciekał? Jeden z najlepszych opuszczał Gildię, gdy najbardziej go potrzebowała? Tu naprawdę dzieje się coś poważnego i coraz bardziej dochodzę do wniosku, iż naprawdę żołnierze zamierzają najechać Twierdzę. Zdałem sobie także sprawę, że zbroja Fetta wyglądała jakoś inaczej... Hełm był ten sam, ale pancerz? Nigdy nie przyglądałem mu się z uwagą, więc nie mogę stwierdzić, co się zmieniło.
8 godzin przed atakiem
Zaczyna się. Przed chwilą wyszedł od Trivelara Don Pelies i oświadczył, że łowcy, którzy posługują się w łucznictwie oraz kusznictwie mają zająć stanowiska na murach fortecy. Gdy Wudflad Oin spytał się o cel, ten powiedział, że mamy wypatrywać żołnierzy Króla. Czyli jednak – zbliżające się oddziały miały na celu eliminację Samotnych Łowców. Crisis wraz z kilkoma nowymi zajął północny mur, Logrendor południową. Qotan wraz z Gardullą wschodnią, a ja z paroma innymi zachodnią. Czekaliśmy.
5 godzin przed atakiem
Dostaliśmy nowe informacje od zwiadowców. Podczas oblężenia nie obędzie się bez katapult, a może i nawet dział. Wychodzi na to, że to my dostaniemy najbardziej po dupsku, oraz że to od nas, strzelców, zależy, jak długo zdołamy utrzymać się w środku, zanim wojsko wparuje do środka.
Wśród łowców widać zdenerwowanie. Jednemu już puściły nerwy i chciał uciekać, ale któryś z łowców go powstrzymał... bodajże Crisis.
4 godziny przed atakiem
Trivelar twierdzi, że w Twierdzy możemy wytrzymać kilka ładnych dni. Są też szanse na zwycięstwo. Mam nadzieję, że to szczere słowa. Nie znamy dokładnej liczby żołnierzy –być może przywódca ją zna, ale nie chce pogorszyć morale.
3 godziny przed atakiem
Ostatni ze zwiadowców powrócił – wieści i tym razem nie były zadowalające. Wśród mieszkańców było słychać, że wojsko złapało kilku łowców, gdy uciekali. Czekał ich jeden i ten sam wyrok... śmierć. Teraz po części się cieszę, że nie próbowałem ucieczki.
2 godziny przed atakiem
Gardulla przybył na zachodnią część Twierdzy, by zobaczyć się ze mną przed atakiem. Przyniósł ze sobą flaszkę wina oraz kilka skrętów. Dobrze jest sobie wypić i zapalić przed walką... Zapytałem się go, czy widział może Fetta – on bowiem stacjonował na tej części fortecy, przy której była brama. Mówił, że zniknął na dobre. W Twierdzy jest dużo weteranów. Jednak obawiam się, że w razie czego mogliby sobie nie poradzić. Dalej nie wiemy w jakiej liczbie będą nas atakowały oddziały Rhobara III-go. Gardulla zostawił mi jednego skręta. Powiedział z uśmiechem, że wypalę go po walce lub jak będę się wykrwawiał. Schowałem ten dar do jednego z woreczków przyczepionych do pasa.
1 godzina przed atakiem
W oddali słychać jakieś głosy, a ptaki raz za razem wyrywają się w górę. Wszyscy już doszli do wniosku, że to na pewno żołnierze. Nadal spoczywałem na zachodnim murze i wypatrywałem wroga. Przestraszyłem się, gdy nagle obok mnie wylądował czarny kruk. Czyżby to jakiś znak? Ptaszysko najwidoczniej wiedziało, że niedługo będzie sobie mogło zrobić wyżerkę. Cholerny Król i łowcy głów! Jakbym mógł teraz dorwać tego Allwesa... Zawiodę się, jeśli nie podzieli on losu łowców nagród, którzy tutaj polegną.
40 minut przed atakiem
Siedzę sobie oparty o mur i piszę. Obok mnie leży mój łuk, który jest niczego sobie. Miecz także jest w pogotowiu, jakby żołnierze wdarli się do zamku wcześniej, niż byśmy się spodziewali. Wszyscy naokoło wyglądają przeciwnika.
20 minut przed atakiem
Usłyszałem, że Fett dostał jakąś misję od Trivelara. Łowcy wypytywali się o to Don Peliesa, ale ten milczał jak grób. Albo nie chciał zdradzić planów, które być może miały nam uratować życie, albo po prostu sam nie został wtajemniczony. Czasami myślę, że Trivelar nie nadaje się na przywódcę. Popełnił już tyle błędów... Jestem ciekaw, jak sprawował się jego ojciec, Bortekurus. Jestem także ciekaw, jakby to było, gdyby któryś z tych lepszych weteranów objął rządy w Gildii Samotnych Łowców.
10 minut przed atakiem
Odgłosy z każdą chwilą się zbliżają. Wokół czuć już zbliżającą się bitwę. Odpoczywający strzelcy chwycili za broń i czekają na pojawienie się pierwszych żołnierzy.
5 minut przed atakiem
Crisis zauważył wroga pomiędzy drzewami, co obwieścił krzykiem. Zaczyna się... Mam nadzieję, że wytrwamy...
Pilaf- życie i czyny.
Pilaf- zdrajca samotnych łowców i okrutny łotr. Pilaf urodził się w rodzinie skromnej i biednej. Od dziecka marzył o władzy i pieniądzach. Wykorzystywał do tego swoich jak to nazwę „kolegów”. On sam był chudym i leniwym człowiekiem, za to jego jak on to nazywał banda składała się z samych siłaczy i miała złą sławę. Kradli i zabijali dla swojego szefa. Jednak jego kariera zakończyła się tak samo szybko jak się zaczęła. Paladyni złapali wszystkich i powiesili na szubienicy. Pilaf jednak dostał szansę. Trivelar zlitował się nad nim i obiecał paladynom że więcej nie złamie prawa. Pilaf umiał czarować głosem i dzięki temu wiele łowców było jego fanatykami. Nie znali jego prawdziwych zamiarów. Zamierzał obalić Trivelara i samemu stanąć na czele łowców. Trivelar zaś był rozważny i kazał Valentilusowi śledzić zdrajcę. Prawa ręka dowódcy samotnych łowców była cieniem Pilafa. Valentilus dowiedziawszy się o zdradzie i planowanym zamachu na szefa postanowił wyzwać zdrajcę na pojedynek. Pilaf był już niezłym szermierzem w porównaniu do dawnych lat. Valentilus jednak był zbyt mocnym przeciwnikiem, Pilaf poddał się błagając o życie. Zwycięzca darował zdrajcy życie postanowiwszy poczekać co powie Trivelar. Odwrócił się tyłem gdy jego ramię przeszył sztylet. Pilaf wbił go w prawą rękę Valentilusa. Sam jednak długo nie nacieszył się życiem, przebity bełtem z kuszy Trivelara skonał w ciężkich męczarniach.
== Historia Kerna ==
Kern w latach swego życia dał się poznać jako jeden z najlepszych strzelców w całej historii królestwa Myrtany. Oprócz tego dzisiaj, wiele lat po jego śmierci jest on uważany za jednego z najznamienitszych łowców nagród, którzy kiedykolwiek stąpali po ziemi. Swą naukę rozpoczął w stolicy królestwa, a dokładnie w szkole wojowników mistrza Errata. Odbycie praktyk właśnie tam wiązało się z dużymi wydatkami ale i też z niemalże całkowitym wyuczeniem się danej umiejętności walki. Kern był tam jednym z najbardziej uzdolnionych uczniów i był żelaznym kandydatem do zostania paladynem. Jednak Kern wybrał inną drogę, a mianowicie drogę łowcy nagród. Tam zdobył prawdziwą sławę i bogactwo, o których marzył. Kern nie za dobrze dogadywał się z Trivelarem. Niektórzy mówili, że obaj mężczyźni po prostu się nienawidzą. A to dlatego, że Kern był bardzo dumny. Twierdził, że jest potężniejszy od Trivelara i, że to on powinien rządzić łowcami. Jednak każdy wiedział, że nie było to prawdą. Kern był dobrym wojownikiem lecz z pewnością nie poradziłby sobie z prowadzeniem gildii. A to wszystko przez gorącą krew płynącą w jego żyłach. Kern był wolnym strzelcem i nie mógł za długo usiedzieć w jednym miejscu. Kern dobrze radził sobie z mieczem i odebrał nim niejedno życie lecz swój prawdziwy kunszt bojowy ujawniał dopiero z kuszą w ręku. Jego bystre oczy oraz niezwykła krzepa w rękach czyniła z niego niemalże perfekcyjnego kusznika. Jeszcze teraz w niektórych karczmach można spotkać bardów śpiewających pieśni o jego łowach na orków i bandytów. Kern jako jeden z nielicznych Samotnych Łowców był bardzo poważany i lubiany również w kręgach polityków i królewskich dostojników. A to dlatego, że nie parał się zwykłymi zadaniami. Prace zlecane mu były naprawdę trudne do wykonania i tylko wspaniały wojownik mógł się ich podjąć. W dawnych czasach wiele mówiło się o słynnych polowaniach Kerna na orkowych wojowników. Oprócz tego Kern dał się poznać jako bezlitosny łowca głów ścigający zbrodniarzy i zbiegłych więźniów. Jego dom, który niegdyś stał w Vengardzie był pełen bogactw, herbów, orkowych skalpów oraz broni. Niestety teraz zarówno ten zbiór trofeów jak i sam Kern są tylko wspomnieniem i kartą w kronikach.